niedziela, 13 listopada 2016

Makijaż do zdjęć

Witajcie!
Dziś coś ciekaweeeego! Makijaż jest niesamowicie prosty, ale kilka sztuczek sprawi, że na każdym zdjęciu będziecie wyglądać ślicznie! Chodzi tu głównie o zabawę z rozświetlaczem. Nie jest to strobing, ale muśnięcia w strategicznych miejscach całkiem mogą odmienić nasz wygląd na fotografii. Te 'sztuczki' zastosowałam w swoim makijażu do sesji ślubnej i pani fotograf bardzo pochwaliła moje wykonanie;) Tym bardziej, że nigdy nie czułam się profesjonalistką w zakresie wizażu, a makijaż to jedynie moje małe hobby;)
Ale dość gadania, przechodzimy do makijażu krok po kroku!

Zaczynam od oczu. Będę używała czarnego cienia, więc nie chcę, aby cokolwiek osypało mi się na policzki. Nakładam korektor na całą powiekę i matowię go jasnym, beżowym cieniem.
 Pod oczy nakładam lekko różowy krem z Benefit, który maskuje cienie od oczami i delikatnie rozświetla tę okolicę.



 Następnie pędzelkiem do eyelinera nakładam na powiekę czarny cień, rysując właśnie taką kreskę, jak eyelinerem, tylko trochę grubszą.


Potem w załamaniu powieki rozcieram odrobinę matowego, jasnobrązowego cienia i puszystym pędzelkiem rozcieram i blenduję czarną kreskę, dbając o to, by utworzyć kształt kociego oka.


Czarny cień dokładamy i rozcieramy według własnego uznania. Ja osobiście nie lubię mocno czarnych oczu, wolę raczej osiągnąć efekt takiego ciemnoszarego oka. Następnie robię makijaż twarzy. Użyłam podkładu True Match, ponieważ ma on nieco lepsze krycie i lepiej stapia się ze skórą niż Better Skin. Zamiast konturowania, bronzera i różu użyłam tylko bronzera z Clarins, który dostałam od przyjaciółki. Jest on ciepły i lekko pomarańczowy, więc nadaje skórze opalony blask i naturalny, letni rumieniec, 


Potem zrobiłam brwi, kredką Maybelline i cieniem do brwi z Avon. Kredka rozczarowała mnie jeśli chodzi o wydajność, jest mocno woskowa więc szybciej się zużywa. Dodałam odrobinę czarnego cienia na dolną powiekę gdzieś do 1/3 długości oka od strony zewnętrznego kącika. Tym samym pędzelkiem, którym nakładałam czarny cień rysuję kreskę, lekko roztartą i przydymioną.

Następnie tuszuję rzęsy i przechodzę do najważniejszego - czyli rozświetlania!


Najpierw standardowo - szczyty kosci policzkowych, Rozświetlenie jest delikatne i subtelne.


Rozświetlam też nad brwiami. Odrobina rozświetlacza w tym miejscu lekko unosi brwi.


Na szczycie nosa. Tylko na grzbiecie, nie wyżej, nie niżej.

Na tzw. Łuku Kupidyna. Ten krok uwydatnia usta a w przypadku bardzo małych ust daje efekt pełniejszych warg.


Zewnętrzne kąciki dolnej wargi podkreślone rozwietlaczem również dają efekt pełniejszych, pulchniejszych ust.

Odrobinka na brodę. Nie za dużo, bo może nienaturalnie świecić. Oprócz tego użyłam tego samego rozświetlacza pod łukiem brwiowym i w wewnętrznym kąciku oka.
W świetle sztucznym białym efekt jest praktycznie niewidoczny, ale w świetle dziennym makijaż wygląda jak z czerwonego dywanu! Nie polecam go jednak na codzień, gdyż taka ilość rozświetlacza w makijażu dziennym wygląda nienaturalnie. Makijaż ten bardzo ładnie wygląda też na zdjęciach do różnych dokumentów. Ja akurat miałam robione zdjęcie na wizytówkę, więc jak tylko dostanę zdjęcie, zaraz się z Wami podzielę;)


Makijaż ten powiększa oko, a całości dopełnił czerwony lakier do ust z Makeup Revolution. 
Wypróbujcie ten makijaż na sobie i dajcie znać jak to wygląda u Was! Podzielcie się zdjęciami;)

Trzymajcie się ciepło, miłego dnia!;*
xxx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz